Drugi dzień po przejęciu przewozów w województwie przez Koleje Śląskie był gehenną dla pasażerów - odwołano ponad 30 pociągów. Rzecznik Kolei Śląskich zwraca jednak uwagę, że w październiku Przewozy Regionalne odwołały w województwie jeszcze więcej połączeń.
Według Kolei Śląskich odwołanych zostało dziś 38 pociągów, według PKP PLK - 46. Dokładną liczbę odwołanych i opóźnionych pociągów (było ich kilkadziesiąt) poznamy prawdopodobnie jutro. Rzecznik Kolei Śląskich Adam Warzecha tłumaczy w rozmowie z "Rynkiem Kolejowym", że o fatalnym dla pasażerów przebiegu tego dnia zadecydował jeden błąd.
Przewozy Regionalne odwołały więcej pociągów
- Naczelnik dyspozytury taborowej zgłosił inne pociągi, niż były przewidziane w rozkładzie - mówi Warzecha. Według informacji podanych na konferencji prasowej, wynikło to z niezastosowania przez naczelnego ustaleń z nocnej narady. Z tego powodu maszyniści, którzy przyszli do pracy nie mieli uprawnień do obsługi zgłoszony pociągów - i PKP PLK nie miała prawa takich pociągów wpuścić. Z czego wyniknął ten błąd? - Wyjaśniamy to. Na razie możemy tylko mówić o błędzie ludzkim - powiedział rzecznik.
Jak to możliwe, że jeden błąd spowodował odwołanie w godzinach porannych prawie co szóstego pociągu? Czy zadecydowały o tym bardzo niskie rezerwy czasowe, które założył nowy przewoźnik? - Jest za wcześnie, żeby wyciągać takie wnioski. Nie znamy jeszcze nawet dokładnych danych liczbowych - ucina rzecznik. - Zwróćmy jednak uwagę, że skala problemu jest mniejsza, niż kiedy Przewozy Regionalne odwoływały w październiku 60 pociągów dziennie - dodaje.
Nie było problemów taborowych
Rzecznik Kolei Śląskich zaznaczył, że przyczyną problemów nie były braki czy usterki taboru, oprócz awarii Elfa EN76-005, o której pisaliśmy tutaj, oraz połamania pantografu, o którym informowaliśmy tutaj. - Posiadamy cały tabor potrzebny do uruchomienia wszystkich 56 obiegów - zapewnił.
Podobnie to, że wagony wynajęte przez Koleje Śląskie z Czech i Niemiec stoją na bocznicy bez dopuszczenia do polskich torów, nie miało wpływu na dzisiejsze problemy przewoźnika - Zamiast nich jeżdżą wagony wypożyczone od PKP Intercity. Nie można tych spraw łączyć - mówi Adam Warzecha. Rzecznik zapewnił też, że wszelkie działania UTK i PKP PLK w żaden sposób nie wpłynęły na dzisiejsze opóźnienia pociągów - Takie insynuacje, że Koleje Śląskie w ogóle mogłyby mieć jakieś pretensje do działań tych organów, są nie na miejscu - uważa.
Przepraszamy za Racibórz
Rzecznik zaznaczył też, że wbrew protestom rzecznika Pesy, o których pisaliśmy tutaj, Elf EN76-005 miał defekt - Wczoraj o 22:07 doszło do defektu EN76-005. Uszkodzony został obwód główny. Pociąg był ściągany lokomotywą z Tychów Zachodnich do Tychów Lodowiska, gdzie o północy pojawili się mechanicy Pesy. Jednak naprawa pociągu ciągle trwa - opowiada Warzecha.
Rzecznik przeprosił również pasażerów z Raciborza, Kędzierzyna-Koźla i Chałupek za to, że łączący te miejscowości pociąg ma tylko jeden wagon - Wagony miały być dwa. W jednym z nich doszło jednak do awarii ogrzewania, dlatego niektórze pasażerowie musieli skorzystać z następnego pociągu, za co przepraszam - wyjaśnił.
Wściekłość pasażerów wzmagało dziś też to, że często zamiast pociągu na który czekali przyjeżdżał dopiero kolejny - przyspieszony, który na danym przystanku się nie zatrzymywał - Nie ma możliwości zatrzymać pociągu, który został założony jako przyspieszony. Proszę zapytać PKP PLK, dlaczego - stwierdził rzecznik.
Będzie lepiej
Wczoraj w internecie pojawiły się zdjęcia samochodu, który miał wozić pasażerów na trasie komunikacji zastępczej Katowice Ligota – Katowice Piotrowice - Ten samochód dowoził drużyny konduktorskie. Wożenie pasażerów samochodami osobowymi to byłoby na pewno novum, ale nie jesteśmy tacy bogaci - zakończył rzecznik.
Według słów rzecznika, sytuacja na torach województwa śląskiego powinna być jutro zdecydowanie lepsza. Jeżeli do odwołania i opóźnienia wszystkich pociągów doszło rzeczywiście z powodu jednego błędu dyspozytora, to przy jego uniknięciu pociągi powinny chodzić jak w zegarku - Jutro nie powinno być problemów, choć trudno wykluczyć awarie i defekty, które przecież mogą się zdarzyć - zastrzegł Adam Warzecha.